10 marca 2008

Żywot grafika poczciwego.

Praca uszlachetnia, ale lenistwo uszczęśliwia. Po tygodniu ciężkiego odpoczywania nadszedł czas, aby zmierzyć się z szara ponura rzeczywistoscia i powrócić na stanowisko pracy tak nielubiane przeze mnie ze nawet Kochanowski niebył by wstanie w połowie oddać dramatyzmu zaistniałej sytuacji:)

"Może to jej urok może to fotoszop:)"

Zacznę od tego ze nie przerzucam kilku ton ziemniaków, płynów do płukania naczyń i innych produktów za kasa w „Teslo” ani nie wydaje milionowych budżetów w mojej firmie produkującej protezy (znajomy ostatnio mi opowiadał ze to niezły interes) tylko jestem zwykłym grafikiem komputerowym.

Mówią ze graficy żyją w ciemnościach, żywią się zupkami chińskimi bez gotowania a najważniejszym elementem u kobiet jest rozdzielczość :)
Wszystko to jednak mity plotki i pomówienia ponieważ prawda jest jeszcze bardziej okrutniejsza szczególnie z ta rozdzielczością ale to jest temat na kolejny raz;)

Moja praca polega na sprawnym oraz estetycznym manipulowaniem programami do rysownia żeby klient był zadowolony ale jak wiadomo klient nigdy nie jest zadowolony i uważa ze zna się najlepiej na grafice komputerowej, jest mistrzem Kamasutry i codziennie bzyka się z Paris Hilton o czym nie wie jego kochanka żona tym bardziej. Jako przykład podam wizytę państwa architektów dla których design nowej strony ma być połączeniem filozofii z tybetu kwadratury koła minimalizmem z ekspresjonizmem oraz esencją twierdzenia pitagorasa po włączeniu której mają dostać po orgazmie najlepiej jeszcze gdyby wykonać to wszystko po kosztach:) Drobne się w kieszeni rozmieniają a ziemniaki czwórkami z piwnicy wychodzą.

Drugim irytującym przykładem jest pewna pani z firmy developerskiej która postanowiła osobiście asystować mi przy tworzeniu jej wspaniałej strony zapewne myśląc że bedzie moją muzą i wszystkie skrypty we flashu oraz design zrobię natchniony jak Mickiewicz na Litwie.

Na szczęście trafiają sie ludzie inteligentni którzy mają świadomość tego że chce ich ululać a nie obrabować ich ciężko zarobionej na wyzysku innych kasy .

I tym miłym akcentem kończę bo mam jeszcze w chuj roboty bo przez tydzień grałem na PSP w Locoroco i oglądałem filmy i teraz trzeba to jakoś nadrobić.

Ave

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

gwspaniałe porównania literackie, widzę że w szkole byłeś pilnym uczniem:) fajnie piszesz Gocha

Anonimowy pisze...

zostać pederastką i dostać się do raju, czy usunąć konta na gronie i naszej-klasie... cholera ;/
przestanę czytać Twojego bloga, bo tylko mnożysz moje emo- i egzyproblemy ;/

Ada