8 sierpnia 2008

Hiszpania - kraj skąpany słońcem - części 2


Gdyby w jednym zdaniu streścić Hiszpanie można by powiedzieć że jest to kraj gdzie jest dużo słońca, skuterów i…tatuaży. Prawie każda napotkana przeze mnie osoba miała jakiś symbol bądź napis utrwalony na ciele. Niektórzy wyglądali jak po niezłej libacji na której zostali pomazani markerami przez podpitych kolegów albo najedli się magnezu i wpadli do beczki z ćwiekami. U nas w Polsce charakter osoby nadaje bluza pumy, najki czy też adasia. W Hiszpanii ze względu na 30 stopniowe upały chodzi się raczej dość skąpo (chociaż w Barcelonie widziałem paru biznesmenów ubranych w czarne garnitury : ) więc tatuaż jest dobrym rozwiązaniem podkreślającym indywidualność : )

Po wyjściu z samolotu poczułem się jak bym wszedł do szklarni. Strasznie gorąco i duszno pomimo tego że było już po północy. Pomyślałem sobie że potrzebuje maski tlenowej żeby wytrzymać tu 2 tygodnie oraz zapas t-shirtów żeby nie wyglądać jak bym się codziennie kąpał : ) Pan rezydent czekał na nas przy wyjściu i skierował do autokaru którym ruszyliśmy do hotelu. Kolacje były wydawane do 19tej ale ze względu na zamieszanie na lotnisku przygotowali dla nas jedzonko. Nie były to niestety owoce morza ani zestaw bic-mac z mcdonalda ale prymitywne zimne kotlety „made In biedronka” do których nie dodawali młotka i dłuta oraz coś a’la spaghetti również w wersji dla niewymagających. Rozczarowani posiłkami przez najbliższe 4 dni razem z Anią żywiliśmy się na mieście Kebabami : ) Później okazało się że jedzonko jest bardziej urozmaicone (frytki, kurczaki, resztki torreadora oraz byka, oraz owoce morza w panierce, na śniadanie przeważnie bekon i jajecznica) i ze względu na bajońskie sumy które wydawaliśmy na mieście (mała cola 2euro !!, hamburger 3.5 e !!) grzecznie stawaliśmy w kolejce z talerzykiem : )

Pineda de Mar to typowe bardzo nastawione na turystykę miasteczko gdzie na jednego mieszkańca przypada 3 hotele w tym 2 z basenem : ) Za dnia raczej mało jest atrakcji po za wizytami w pobliskim Carrefour gdzie podziwialiśmy tamtejsze jedzenie (kraby, zmutowane ryby, kalmary, Nesti w niebieskiej nakrętce : ) za to wieczorem miasto staje się jedną wielką imprezą a nad morzem kąpią się w 1.5 metrowych falach nadzy Hiszpanie….




Owoce moża w Carrefourze - smacznego ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

moze mi powiesz jak to się robi , że człowiek jest bezrobotny a jezdzi na Costa Brava ;p