15 kwietnia 2008

Kinematografia własna

Witam drodzy blogo-czytelnicy:)


Poniższy tekst ma juz parę ładnych latek i został stworzony na potrzeby nieistniejącej juz mojej strony internetowej gdzie zamieszczałem rożne ciekawe produkcje a trzeba wiedzieć ze w tamtym okresie byłem wyjątkowo ambitny i nadgorliwy oraz używałem nagminnie niecenzuralnych slow oraz szokujących aluzji:)
Teraz już taki nie jestem...jestem o wiele gorszy...hłe..hłe..hłe;)
Zapraszam do przeczytania i obejrzenia:)

FILM




W wojsku kategoria E oznacza niepełnosprawność do obierania kartofli w pokoju i podczas konfliktu. W branży filmowej oznacza to mniej więcej niskich lotów produkcje z tempem akcji równej reklamie niemieckich proszków do prania dramatyzmem jak na niedzielnym kazaniu oraz przegadanymi monologami z peruwiansko-kolumbijsko-brazylisko-argentyjskiej opery mydlanej. "Film" Mariusza Mazura oraz Tomasza Górskiego oscyluje gdzieś pomiędzy "E" a "Ę"...

Nakręcenie dobrego filmu jest równie trudne jak zwierzenie się najlepszej przyjaciółce na cale życie ze ubrudziliśmy jej ulubiona wypadosko-koscielna sukienkę olejem silnikowym oraz sokiem z marchwiowo-pozeczkowo-bananowo z rodzynkami tudzież wytarliśmy Ania podłogę w kiblu. Przyjaciółka wybaczy, ksiądz wybaczy, ale widz nie wybaczy. Dlatego postawiliśmy sobie poprzeczkę na wysokości jogurtów, przez które fika Artur P. majac nadzieje ze całość okaże się nowatorska niekonwencjonalna nie zamknięata w ramy schematów oraz nisaca misje i przeslanie niczym TVP.

Budżet filmu wyniósł:książkę do klasy 8- Matematyka, kawałek tektury z pudelka, deskorolka, marker oraz 11 piw. Z takim zapleczem śmiało możną było przestąpić do ekranizacji w pustyni i w puszczy w osiedlowej piaskownicy albo nakręcenia dokumentu o "przypadkowo" znalezionym kamieniu z okresu kredy. Niestety ambicje oraz optymizm, jaki panował na planie był mniej więcej taki sam jak wśród pracowników wlekącym się śmierdzącym zdezelowanym autobusem do zakładu pracy o 4.30. Cały materiał został nakręcony na "spontanie”, czyli "kręcimy wszystko, co nam przyjdzie do makówek" w ciągu dwóch dni i ukazuje po prostu "samo życie". Zaczyna się dość skromnie. Stojąc na przystanku w towarzystwie starszych pan czytam sobie książkę od matematyki aż tu nagle podchodzi do mnie Miro i wytraca mi książkę z rak, za co dostaje w buzie(ofcoz on mi oddaje). Babcie reagują dość żywo "o boże" "yyyyy". Podnoszę książkę, rzucam w niego i razem odchodzimy jak gdyby nigdy nic a Mazi kreci tempie oblicza świadków.

Lekturę "po wielu przejściach" próbujemy oddać w bibliotece, ale niestety kolejka była zbyt długa wiec wyrzuciłem ja do śmietnika a siedzące obok niewiasty pewnie pomyślały ze to jedna z akcji "przeczytałeś, zostaw książkę w publicznym miejscu" i tylko się tajemniczo uśmiechnęły. Nie rozumiem także zdziwienia, które malowało się na twarzy, kiedy schodziłem po ruchomych schodach jadących do góry. Trzeba w końcu dbać o linie a nie każdego stać na mieszkanie na 10tm piętrze w bloku z zepsuta winda. "Najbardziej przestraszyła mnie wizja malej dziewczynki jedzącej na rowerze pokazującej palcem, „oj ty, ty kurwo" powiedział Mazi po przejściu przez pasy na deskorolce a podczas otwierania "Warki (R)" na "kolorowo" zachlapałem sobie grzywę. Miro molestuje panią manekin w sklepie Miciok robi Hel-Filpa, słońce świeci, siedleckie gimnazjalistki przechadzają się w mini...a Warka się leje. Tak w skrócie można streścić fabule całej produkcji:)

Akcja drugiej części filmu (po napisach) dzieje się na naszej miejscówce (niedaleko komendy policji:), na której rozmawiamy na tematy związane np z akcja Maryli Rodowicz pod pseudonimem "uwolnić wszystkie futerka ze zwierzątek":). Mazi uczy jak otwiera asie piwo zapalniczka oraz przeprowadza szokujący wywiad z krzakiem "słyszałem ze twoja dupa się tak najebała ze narobiła ci po prostu strasznej kichy, rzygała w samochodzie twojego najlepszego kumpla, czyli siostry mamy siostry babci...".

Podusmowując lepiej naśladować poczynania dżentelmena spod monopolowego albo księdza z ambony niż głównych bohaterów, ponieważ nie jest ono godne i może zaszkodzić w przyszłej karierze naukowej albo społecznej. Pyzatym całość jak na dość ograniczony budżet oraz czas trwania zdjęć wygląda nieźle zwarzywszy na to ze jest to pierwsza nasza produkcja z gatunku "E". Mamy nadzieje ze dalsze nasze działania spowodują, iż nasza twórczość filmowa zaowocuje odznaczeniem jakoscą "Q" oraz literka "D"(Do dupy).



by TMH7

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

HAZIA!!! TEŻ CHCĘ TAKIE FULMY ROBIC!!
:D:D:D
JEZU! NAJLEPSZT MOTYW Z TYCH OSTATNICH SCENEK JAK KOLES RZUCA SIE NA KRZAK! :D:D
PEACE! Fanka z digartu (www.justynsson.digart.pl)